Poszedłem trochę pospacerować po okolicy, która według niego była na razie bardzo ładna. Rozmyślałem w tym czasie o ostatnich wydarzeniach, a zwłaszcza o chwili w jaskini Alfy. Zachowałem się jak ostatni palant, jak zwykle zrobiłem coś źle. Tak działo się zawsze, kiedy ktoś mi się spodobał. Ale czemu on, by miał się jej spodobać? Ona jest taka piękna, a ja...to ja... Spojrzałem na swoją sparaliżowaną łapę, a potem westchnąłem. Nagle usłyszałem, że ktoś biegnie. Odwróciłem się i zobaczyłem najpiękniejszą istotę na świecie. Mimo tego, że widzę ją tego dnia drugi raz to...nie wiem jak to opisać...czułem się inaczej. W tedy w jaskini miałem trochę zły humor, który teraz mi się o wiele polepszył. Uśmiechnąłem się.
-Cześć!-powiedziałem.
-Cześć!- odpowiedziała mi Peruna. Wydawało mi się, że była trochę zawstydzona...jednak może to tylko był mój wymysł? Sam czułem się dziwnie, ale i jednak wspaniale! Tak jakbym otrzymał skrzydła!!!
-Gdzie biegniesz?-zapytałem naprawdę zaciekawiony, bo przecież żadko widuje się biegnącą ile sił w płucach, Alfę.
-Szukałam cię- odparła zdyszana. Zdziwiłem się. Czemu tak piękna wadera miałaby zawracać sobie głowę mną?
-O! Dlaczego?-zapytałem zaskoczony. Wadera w tedy dopiero jakby zdała sobie sprawę co powiedziała.
-Aaaa...Yyyy...No...Już nieważne...-odparła zmieszana i zarumieniła się. Postanowiłem, że nie będę poruszać znowu tego tematu.
-Przejdziesz się może ze mną?-zapytałem nieśmiało. Wadera spojrzała na mnie wzrokiem, którego nawet ja nie mogłem odgadnąć.
-Chodzi ci o oprowadzenie po terenach?-zapytała.
-Nie... Spacer... Miły, przyjemny spacer...-dodałem zmieszany, ale z uśmiechem.
<Peruna? Przepraszam, że tak długo :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz