poniedziałek, 15 września 2014

Od Sharemoon CD Sioki

Poszłam na łąkę lekko uszczuplić populację ptaków. Nienawidziłam ich, zresztą jak wszystko co lata. Było tam mnóstwo bażantów, jak zwykle, więc zaczęłam łowy. Udało mi się zabić ponad połowę tamtego stadka bażantów, ale było dosyć małe 5-10 osobników. Niemniej miałam nie małe problemy zważywszy na to że jestem niewidoma i w powietrzu ich nie widzę. Bardzo lubiłam to robić, niezła zabawa była z tego. Po polowaniu szłam do lasu coś zjeść, bo nie najem się takimi ptaszkami.
W lesie zauważyłam że dwa wilki siedzą obok siebie. jeden wstał, podszedł do mnie i przysiadł.
Czułam, że za nami przysiadło mnóstwo ptaków, konkretniej bażantów.
- Nieprawdopodobne - Powiedziałam lekko zdenerwowana bo przecież je niemalże całkowicie wybiłam, a tu nagle ze 100 takich ptaków siada!
Obróciłam się i warknęłam na ptaki.
- Zjeżdżać! - Krzyknęłam i rzuciłam w nie skałą, a one natychmiast wzbiły się w powietrze.
- AAA! - Krzyknęła wadera koło mnie.
- Co? - Odparłam zdziwiona.
- Uciekaj! - Wrzasnęła, obróciła się i uciekła, a drugi wilk który najwyraźniej był Peruną zrobił to samo.
Poczułam uderzenie w głowę i kolejne, a po nim następne. Po chwili zorientowałam się że bażanty mnie atakują. Mnóstwo małych dziobów zaczęło mnie kłuć. Próbowałam uciec do jaskini, ale było ich zbyt wiele...

<kto mnie uratuje? ^^>

środa, 27 sierpnia 2014

Od Dakara CD Peruny

Poszedłem trochę pospacerować po okolicy, która według niego była na razie bardzo ładna. Rozmyślałem w tym czasie o ostatnich wydarzeniach, a zwłaszcza o chwili w jaskini Alfy. Zachowałem się jak ostatni palant, jak zwykle zrobiłem coś źle.  Tak działo się zawsze, kiedy ktoś mi się spodobał. Ale czemu on, by miał się jej spodobać? Ona jest taka piękna, a ja...to ja... Spojrzałem na swoją sparaliżowaną łapę, a potem westchnąłem. Nagle usłyszałem, że ktoś biegnie. Odwróciłem się i zobaczyłem najpiękniejszą istotę na świecie. Mimo tego, że widzę ją tego dnia drugi raz to...nie wiem jak to opisać...czułem się inaczej. W tedy w jaskini miałem trochę zły humor, który teraz mi się o wiele polepszył. Uśmiechnąłem się.
-Cześć!-powiedziałem.
-Cześć!- odpowiedziała mi Peruna. Wydawało mi się, że była trochę zawstydzona...jednak może to tylko był mój wymysł? Sam czułem się dziwnie, ale i jednak wspaniale! Tak jakbym otrzymał skrzydła!!!
-Gdzie biegniesz?-zapytałem naprawdę zaciekawiony, bo przecież żadko widuje się biegnącą ile sił w płucach, Alfę.
-Szukałam cię- odparła zdyszana. Zdziwiłem się. Czemu tak piękna wadera miałaby zawracać sobie głowę mną?
-O! Dlaczego?-zapytałem zaskoczony. Wadera w tedy dopiero jakby zdała sobie sprawę co powiedziała.
-Aaaa...Yyyy...No...Już nieważne...-odparła zmieszana i zarumieniła się. Postanowiłem, że nie będę poruszać znowu tego tematu.
-Przejdziesz się może ze mną?-zapytałem nieśmiało. Wadera spojrzała na mnie wzrokiem, którego nawet ja nie mogłem odgadnąć.
-Chodzi ci o oprowadzenie po terenach?-zapytała.
-Nie... Spacer... Miły, przyjemny spacer...-dodałem zmieszany, ale z uśmiechem.
<Peruna? Przepraszam, że tak długo :) >

środa, 20 sierpnia 2014

Od Amber

Był ranek. Wyszłam z jaskini i zmrużyłam oczy od słońca. Na niebie nie było ani jednej chmurki. Poszłam się przejść. Gdy szłam nagle wpadł na mnie jakiś wilk.
-Ej uważaj jak biegniesz!-Wykrzyknęłam zdenerwowana
Odwrócił się do mnie i powiedział ze wrzaskiem:
-To ty uważaj jak chodzisz!
I pobiegł dalej. Zdziwiło mnie to zajście...No ale cóż poszłam dalej.
Zobaczyłam łąkę. Poszłam na nią. Położyłam się na grzbiecie i gapiłam w niebo. Nagle poczułam ukłucie na lewej tylnej łapie
-Uaaaauć- Jęknełam i szybko zatkałam pysk łapą. Na szczęście chyba nikogo nie było w pobliżu...Jednak się myliłam. Zza krzaków wyszedł basior. Śmiał się ze mnie.
-Hahaha!- Powiedział śmiejącym głosem
-Ej uważaj sobie!-Warknęłam
Nagle basior zrobił poważną mine i rzekł:
-Ty mi będziesz grozić?!
-Nie dam sobą tak pomiatać!- Wykrzyknęłam
I pobiegłam przed siebie.
-Chyba go zgubiłam.-Odparłam głośno sapiąc
Usiadłam i głęboko oddychałam.
-Dobra idziemy dalej.
Idąc myślałam o tych wszystkich zajściach dzisiejszego dnia...Ale to jeszcze nie koniec. Przed sobą zauważyłam zająca. Chciałam zabawić się w łowcę.Zaczęłam się skradać. Nagle wyskoczyłam z jego stronę.Niestety, zdążyć uciec...
-Nie jestem dziś w formie...
Spojrzałam w niebo i rzekłam:
-Hmmm...Robi się późno chyba będę wracać...
I poszłam powoli w stronę jaskini...

<Dokończy ktoś?>

Nowa wadera!

Oto nowa wadera! Amber!

http://foto.m.onet.pl/_m/93dae693487ab955929eb1ed8acec93e,14,19,0.jpg

Od Sioki do Sharemoon


Siedziałam na wielkim kamieniu z Peruną. Metr przede mną szła Jakaś wadera. Nachyliłam się nad Niusią i zapytałam szeptem:
- Kto to?- Wadera popatrzyła na mnie ciekawie i powiedziała zdecydowanie za głośno:
- To jest Sharemoon:
-Sharemoon: ??? Nigdy wcześniej jej tu nie widziałam.
- Tak.... Ale ja już muszę iść.- pomachała i pobiegła
Podeszłam bliżej do Sharemoon . W milczeniu przysiadłam się do niej i , ponieważ zaczęło się ściemniać , przybliżyłam do nas gwiazdy . Z jej ust wydobyło się jedno słowo:
-Nieprawdopodobne.
- Ciekawe czemu wszyscy tak na to reagują.- Pomyślałam


< Sharemoon???>

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Od Peruny do Dakara

Po tym jak basior odszedł, stałam jak wryta. Byłam głupia. I zakochana. Głupia- ponieważ zapytałam się go o oprowadzenie, a wiem że większość basiorów nie lubi być oprowadzanym. Zakochana- nie wiem dlaczego, ale zakochałam się w nim. On jest TAKI fajny! Tylko po co miałby kochać akurat mnie? Jestem tylko głupią, nic niewartą waderą, która jest Alfą watahy w której są tylko 3 wilki... Nagle usłyszałam znajomy głos. To moja podświadomość.
- Hej, kochasz go?-zaszeptała.
- Tak ale co z tego?- powiedziałam.
- No bo wiesz...- zaczęła.
- No bo co?- spytałam.
- No, możesz go zdobyć...- powiedziała.
- Ale jak?- zapytałam.
- Po prostu wyznaj mu co czujesz.-odpowiedziała.
- Łatwo ci mówić.- Mruknęłam.
- To na pewno nie jest takie trudne!- pocieszała mnie.
- Ale jak mnie odrzuci? To co zrobię?!- krzyknęłam.
- To znajdziesz innego.- odpowiedziała spokojnie.
- Pamiętasz co mówiła Mama? Mówiła że każdy jest komuś przeznaczony.- powiedziałam.
- No i?- spytała.
- I to że jest pewna że to ten.-odpowiedziałam.
- Skoro tak to idź go szukaj i zagadaj. I pamiętaj żeby się nie czajnikować!-krzyknęła. Pobiegłam w poszukiwaniu Dakara. W końcu go spotkałam. Podbiegłam. Ten powiedział:

<Dakar?>