Był ranek. Wyszłam z jaskini i zmrużyłam oczy od słońca. Na niebie nie
było ani jednej chmurki. Poszłam się przejść. Gdy szłam nagle wpadł na
mnie jakiś wilk.
-Ej uważaj jak biegniesz!-Wykrzyknęłam zdenerwowana
Odwrócił się do mnie i powiedział ze wrzaskiem:
-To ty uważaj jak chodzisz!
I pobiegł dalej. Zdziwiło mnie to zajście...No ale cóż poszłam dalej.
Zobaczyłam łąkę. Poszłam na nią. Położyłam się na grzbiecie i gapiłam w niebo. Nagle poczułam ukłucie na lewej tylnej łapie
-Uaaaauć- Jęknełam i szybko zatkałam pysk łapą. Na szczęście chyba
nikogo nie było w pobliżu...Jednak się myliłam. Zza krzaków wyszedł
basior. Śmiał się ze mnie.
-Hahaha!- Powiedział śmiejącym głosem
-Ej uważaj sobie!-Warknęłam
Nagle basior zrobił poważną mine i rzekł:
-Ty mi będziesz grozić?!
-Nie dam sobą tak pomiatać!- Wykrzyknęłam
I pobiegłam przed siebie.
-Chyba go zgubiłam.-Odparłam głośno sapiąc
Usiadłam i głęboko oddychałam.
-Dobra idziemy dalej.
Idąc myślałam o tych wszystkich zajściach dzisiejszego dnia...Ale to
jeszcze nie koniec. Przed sobą zauważyłam zająca. Chciałam zabawić się w
łowcę.Zaczęłam się skradać. Nagle wyskoczyłam z jego stronę.Niestety,
zdążyć uciec...
-Nie jestem dziś w formie...
Spojrzałam w niebo i rzekłam:
-Hmmm...Robi się późno chyba będę wracać...
<Dokończy ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz