poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Od Peruny do Dakara

Po tym jak basior odszedł, stałam jak wryta. Byłam głupia. I zakochana. Głupia- ponieważ zapytałam się go o oprowadzenie, a wiem że większość basiorów nie lubi być oprowadzanym. Zakochana- nie wiem dlaczego, ale zakochałam się w nim. On jest TAKI fajny! Tylko po co miałby kochać akurat mnie? Jestem tylko głupią, nic niewartą waderą, która jest Alfą watahy w której są tylko 3 wilki... Nagle usłyszałam znajomy głos. To moja podświadomość.
- Hej, kochasz go?-zaszeptała.
- Tak ale co z tego?- powiedziałam.
- No bo wiesz...- zaczęła.
- No bo co?- spytałam.
- No, możesz go zdobyć...- powiedziała.
- Ale jak?- zapytałam.
- Po prostu wyznaj mu co czujesz.-odpowiedziała.
- Łatwo ci mówić.- Mruknęłam.
- To na pewno nie jest takie trudne!- pocieszała mnie.
- Ale jak mnie odrzuci? To co zrobię?!- krzyknęłam.
- To znajdziesz innego.- odpowiedziała spokojnie.
- Pamiętasz co mówiła Mama? Mówiła że każdy jest komuś przeznaczony.- powiedziałam.
- No i?- spytała.
- I to że jest pewna że to ten.-odpowiedziałam.
- Skoro tak to idź go szukaj i zagadaj. I pamiętaj żeby się nie czajnikować!-krzyknęła. Pobiegłam w poszukiwaniu Dakara. W końcu go spotkałam. Podbiegłam. Ten powiedział:

<Dakar?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz