- Ta, teraz to "wybacz". - Na mojej twarzy pokazał się złowieszczy uśmieszek.
Basior wydał z siebie zdziwiony jęk. Podniosłam pobliski głaz przesunęłam go nad basiora i zawisł kilka centymetrów nad jego głową.
- Masz dwie opcje: Albo z tond idziesz, albo ja cię wyrzucę. - Powiedziałam
- A jest opcja przyłączenia się do tej watahy? - Zapytał z nadzieją w głosie.
Puściłam głaz który z hukiem opadł tuż obok niego.
- Imię? - Zapytałam
- Dakar, a twoje? - Zapytał
- Nie twoja sprawa. - Odpowiedziałam chłodnym głosem. - Chodź za mną.
Ruszyłam w stronę jaskini, w której ostatnio była Peruna.
- Perka, jakiś Dakar czy jak mu tam chce dołączyć.
Weszliśmy do jaskini.
- Moon, zostaw nas na chwile samych.
- Ok... - Niechętnie wyszłam z jaskini.
<Dakar? Brak weny :/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz